środa, 30 lipca 2014

Powoli otworzyłam oczy. Blask świateł oślepił mnie, lecz przebrnęłam przez nie i wybiłam się ponad chmury. Moje blond włosy jeszcze mocniej wyjaśniały. Wszyscy mówili mi, że wyglądam jak anioł. Obok mnie na scenie stały dwie tancerki, jedna po prawej, druga po lewej. Całe pomieszczenie miało białe ściany podświetlane pasami świecącej czerwieni. Przede mną za stołem w tych samych kolorach siedziały cztery osoby. Muzyka rozbrzmiała, piosenka była niesamowita. Taka nowoczesna, kochałam tę melodię. Tancerki obok mnie były ubrane podobnie do mnie, wszystkie wyglądałyśmy jak z przyszłości. Usłyszałam ten kawałek melodii, w którym miałam zacząć śpiewać. Tak, jak mi wszyscy kazali. Więc zaczęłam śpiewać. Lecz po chwili przerwałam. Operatorzy przerwali muzykę ze zdziwionymi minami. Tylko ja wiedziałam o co chodzi. Od razu zaczęłam wszystko wyjaśniać:
 - To nie jest moja piosenka. Jest świetna, oczywiście. Ale nie moja. Wszyscy mi ją  przywłaszczyli, ale nie ja ją napisałam. To moja przyjaciółka...
Wtedy przerwał mi mój menadżer:
 - Ale ona nigdy się nie wybije! Ta dziewczyna nie umie śpiewać, za to TY masz talent!
 - Tak, rozumiem - powiedziałam - ale nie chcę kraść piosenek. A poza tym... to nie jestem ja! Ja nie jestem blondynką kojarzoną z jutrem. Nie jestem samolubną diwą, za którą mnie robicie. Nie jestem dziewczyną bez przyjaciół, która dąży do swojej kariery mimo wszystko. Chcę być sobą. SOBĄ. Dajcie mi tą szansę, proszę. Przez nich wszyscy mnie mają za wariatkę. Wyglądam tak, jak oni chcą, żebym wyglądała, a nie tak, jak JA chcę. Chciałabym się cofnąć w czasie i nie popełnić tego błędu. Rozumiem, jestem najpopularnieszą gwiazdąna świecie! Ale nie jestem sobą! - przerwałam, widząc miny widowni i ludzi za ladą- Nie. Nie wezmę udziału w tym konkursie. Nie zaśpiewam tu dzisiaj. Zaśpiewam jutro, bez menadżerów i tłumu pracowników. Bez tancerzy. Sama. Sama, lub z przyjaciółmi. Ale nie dzisiaj, jutro. - miałam ten plan w głowie. Ale potrzebowałam czasu, aby się przygotować. - Jutro, mogę?
 - Dobrze... dobrze, dobrze. Zaśpiewasz jutro. A teraz idź, zabierasz czas.
I odeszłam ze sceny, a kamera przestała mnie nagrywać. Teraz już tylko musiałam nakłonić moich przyjaciół...

wtorek, 29 lipca 2014

Blog od nowa!

Cześć!! Ostatnimi nocami dużo myślałam o moich początkach w świecie V-lovers i doszłam do wniosku, że na tym blogu odniosłam największy sukces. Chciałabym zacząć od nowa, tak jakby nic się nie wydarzyło. Dacie mi tą szansę? Od jutra ruszam z następnym rozdziałem! Mam nadzieję, że pojawią się w komentarzach wszyscy, którzy byli wcześniej (ale znając moje szczęście nie pojawi się nikt xdd)! Doszłam też do wniosku, że szablon bloga nie prezentuje się najkepiej... Ale to mój pierwszy i najważniejszy blog i chcę go zachować w pamięci takim, jakim był :D

sobota, 1 marca 2014

Smutne info ;c

Uwaga! Od teraz rozdziały będą się pojawiać rzadko z powodu problemu rodzinnego. Na mojego Twittera nie ma co pisać, bo po prostu nie będę opowiadać. W takim razie pozdrawiam:
Violettę Castillo (Klementynkę)
Naty Perrdio
Anoninka, którego imiona nie znam.

Długo rozważałam, czy nie usunąć bloga, ale go zostawię, może kiedyś się przyda.

smutno mi ;ccccc
Lilitka

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4 - ... uciekłam

Tutaj dedykacja dla Naty Perrdio, która, jako jedna z niewielu czyta mojego bloga :)
------------------------------------------------------------------------------------------
~Martina~
Kiedy Pablo mnie złapał... uciekłam od niego, nic nie mówiąc. Po prostu bałam się zrobić jakikolwiek ... coś. Ale, skoro go kochałam... to czemu? Pobiegłam do domu i, nie zważając na dziwne miny rodziców po prostu zniknęłam im z przed oczu. Do pokoju. Położyłam się na łóżko i, najzwyczajniej w świecie - płakałam.

~Pablo~
Uciekła. Nie rozumiem, zawsze była odporna na takie rzeczy. Nie wiem czemu. Naprawdę, nie rozumiem dziewczyn...
Nagle zauważyłem, że stoję na środku parku i moknę. Nie ma co czekać, nie wróci.
Głupio mi było, czy ja coś zrobiłem? Nie, ja ją tylko... uratowałem. Zadzwoniłem po Jorge, to był na razie mój jedyny znajomy z chłopaków, a do dziewczyn się nie zbliżam! Nie odbierał, sprawdziłem czy jest na Twitterze. Może tak mi się uda z nim skontaktować. Ale jego status był taki: Nie piszcie teraz do mnie, nie rozmawiam, wrzucę może tylko trochę zdjęć Powód - dziękuję Lodo Comello za zbliżającą się noc ;) kocham cię L.C.
No nie, czy on spędzi noc z Lodo? Och, jak mam pogadać z kolegą o trudnościach z dziewczynami, kiedy on spędza noc z najbardziej szaloną dziewczyną z planu!

~Lodovica~
No więc, zbliża się! Noc z Jorge! Ale, my się ledwo znamy. Co mi wpadło do głowy, żeby go zaprosić! Chociaż to tylko spotkanie przyjacielskie, chce mnie ooznać. A to "Kocham cię L.C." to było po przyjacielsku. Dobra, zwyczajne spotkanie. Nic innego. Zwyczajne. A, w co ja się ubiorę!! Dobra, jakąś sukienkę mogę włożyć.

~Jorge~
Miłość czy przyjaźń? Randka czy zwykłe spotkanie? Dobra, włożę coś ładnego, Lodo nie jest wymagająca. A co, jeśli teraz będzie? Przecież mnie zaprosiła,,a przed chwilą byliśmy razem w parku. No więc? Dobra, no nie wierzę, umówiłem się z koleżanką i już ponad godzinę stoję przed lustrem! A poza tym, ja jestem ze Stephie i ona dobrze o tym wie. Chyba, że chce mnie odbić! Nie, głupek ze mnie, przecież ona taka nie jest! Chyba zwariowałem. Tylko, co będzie ze Stephie? Wytłumaczyłem jej opis na Twitterze, ale co,jeśli będę musiał się tłumaczyć z pocałunku? Stephie na mnie chyba źle działa! Nie,co ja gadam, Lodo źle działa! Ale, ja ją kocham... znaczy, kocham L... Stephie! Dobra. Ubrałem się, więc wyjdę. Nagle, z rozmyśleń obudził mnie telefon. Czy ja nie mam wyraźnie napisane, żeby do mnie nie pisać?! O nie. Stephie zaprosiła mnie na kolację. Co ja mam zrobić, Lodo, czy Stephie?? Stephie jest moją długowieczną dziewczyną, ale za  to Lodo zaprosiła mnie pierwsza. No więc usiadłem na łóżku z postanowieniem, że nie idę nigdzie. Ale ciekawość mnie kusiła, więc wkrótce btłem w drodze do Lodovici.


~Martina~
W końcu się wypłakałam. Do mojego pokoju weszła mama. Nie ma odwrotu. Musiałam jej opowiedzieć. Tak też zrobiłam, a ona odpowiedziała:
 - Ale Tini, to nic złego. Chociaż ppwinnaś podziękować, ale trudno. Wiem, że taką chwilę macie też w scenariuszu, no to jesteście przygotowani - tu się uśmiechnęłam - Dobra, ale zejdź na kolację, bo ktoś pomyśli, że cię tu głodzimy! - czy mówiłam, że ona najlepiej rozśmiesza? No dobra, jak kazała, tak weszłam do jadalni. Było tam sushi! Wiem, wiele osób nienawidzi tej potrawy, ale ja ją kocham! Wpadłam w ręce mamy i dziękowałam, dziękowałam, prawie ją dusząc. Całą rodziną zjedliśmy całe jedzenie, a potem, nie wiem, jakim cudem, psy wparowały do domu! Tata i Francisco je wygonili, a ja i mama śmiałyśmysię z ich dziwnych prób zagonienia psów.
 - Kowbojami raczej nie zostaną - powiedziałam mamie, a ona tak się uśmiała! Nawet psy się na nią gapiły!

~Lodovica~
W końcu Jorge przyszedł. Chciałam go zaprosić do restauracji, żeby zapytać o uczucia, ale... no nie wiem. On jest ze Stephie. Nie chciałabym go drażnić. Kiedy zjedliśmy to... zapomniałam nazwy hiszpańskiej, rozpoczęłam konwersację (ledwo). 
 - Jorge, no bo, chodzi o to, czy... ty nadal kochasz Stephie? - udało się. O nie, przybrał złą minę:
 - A o co ci chodzi? Nie możesz zostawić nas w spokoju?!! Tak, kocham ją!! I nigdy z nią nie zerwę, a już na pewno nie dla kogoś jak ty!!!!! - czy tak go uraziłam??

~Jorge~
Byłem wściekły! Pyta się o czyjeś osobiste sprawy! Przecież, też chciałem ją zapytać czy ma chłopaka. No więc, usiadłem znowu i  ją przeprosiłem.
 - Nie ma sprawy. - uff, łatwo poszło - rozumiem, to ja nie powinnam była się pytać.
 - Ale ja chciałem się spytać, czy masz chłopaka - już się uspokoiłem
 - Nie... ale, nie ma też żadnego na ochotnika - była naprawdę smutna. Ale jedyne, co powiedziałem to:
 - Kiedyś się znajdzie. Tak, jak ja jestem ze Stephie, też będziesz kogoś miała. - musiałem odwalić z tą Stephie??!!
 - Dobra, to... ja już idę. Do zobaczenia na planie. - no i poszła. Słyszałem jej płacz, poza tym, wyrzuciłem ją z jej własnej rand... spotkania. Po prostu głupek ze mnie!

~Lodovica~
Siedziałam na łóżku w moim hotelu i płakałam. Ja go kocham, ale on nie. Stephie. On kocha Stephie. Muszę się z tym pogodzić. Ale, jak ja się będę zachowywać na planie? Zadzwoniłam po Tini i Mechi; zaraz się zjawiły. Dowiedziałam się też, co wydarzyło się między Tini i Pablo. We trójkę ustaliłyśmy, że nie będziemy się jutro odzywaç i do Jorge, i do Pablo.
Niestety, pomysł ten nie wypalił. Bo dzisiaj Martina nagrywała scenę z Pablo, a ja Mechi z Jorge. No trudno, poza scenariuszem nie będziemy się do nich odzywać. I tak nasza paczka się rozeszła.

~Martina~
《Deszcz. Wracam do domu przez park. Chowam się pod drzewem. Nie jestem jeszcze świadoma, co stoi po jego drugiej stronie. Zaczynam biec i... łapie mnie pewien chłopak. Ja wstaję.
 - Jestem Tomas - przedstawił się - a ty? - a ja uciekłam.》
 - CIĘCIE! - zawołał reżyser. Zeszliśmy z planu.
 - Bardzo dobrze, udało się za pierwszym razem. Czy mi się eydaje, czy między wami rzeczywiście coś zaiskrzyło? - o co on się pytał?
 - Nie, jesteśmy przecież aktorami - wyręczył mnie Pablo. Ja poszłam się przebrać. W szatni byłam sama. Dziewczyny teraz nagrywały. Dziewczyny. Nie rozumieją, ja chcę się odzywać do Pablo. Nie tak to odebrały. A poza tym, nasza paczka już się rozeszła. Byłam smutna. To byli moi najlepsi przyjaciele. Nagle usłyszałam pukanie. Czy garderoba nie jest własnością moją, Mechi i Lodo??! To był Pablo.
 - Mogę wejść? 
 - Tak.
 - Chciałem cię przeprosić za wczoraj.
 - Ale nie masz co przepraszać. Ja powinnam ci podziękować. Byłabym cała w błocie.
 - Nie wiedziałem nawet, że to ty.
 - Nie musisz wiedzieć. Właśnie to pokazuje twoją dobroć. Bo nie patrzyłeś, czy ta osoba ci się podoba, czy jest brzydką, nie fajną dziewczyną.
Do pomieszczenia weszły Lodo z Mechi.
 - Czy ty nie miałaś się do niego nie odzywać? - Mechi po raz kolejny z takim pytaniem!
 - Nie. Wy tak postanowiłyście. Ale nie ja. 
 - Co w nią wstąpiło? - Lodo oczywiście - no i Pablo, to nasze miejsce. Nie dla ciebie. 
Wyszedł
 - No i dziękuję Lodovica! - i wyszłam za nim. On wszedł do swojej szatni, mowił coś do Jorge. Podeszłam i słyszałam:
Jorge: O co znów chodzi?
Pablo: O koleżanki Tini.
J: Co z nimi
P: One nią rządzą
J: To z nimi nie gadaj. I tak się do nas nie odzywają.
P: Ale Tini z nimi ciągle siedzi!
J: I...?
P: Ja ją kocham!
Wtedy przypadkowo ze zdziwienia nacisnęłam klamkę. Drzwi się otworzyły...
------------------------------------------------------------------------------------------
No i? Starałam się napisać bardzo długi, ze względu na moją sługą przerw3. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta. Nie wyszedł zbyt długi niestety :( Nie zabijajcie mnie, wiem, za dużo Jorvici i mało Pablini, ale wybaczcie mi, plisss. Mi się ten rozdział podoba. Co do nowego wyglądu, wreszcie mam prawdziwy szablon, no i tło. Chociaż coś mi nie wyszło i muszę to jeszcze poprawić. Tak więc, jest tu wiele różu, trochę granatu i troszeczkę fioletu, a tło oddaje idealnie marzenia Tini. Dodałam też trochę (mnóstwo) gadżetów, żeby było ładniej :) 
Kocham Was, papa od Lilitki ;)


sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 3 - Ulewa...

Ten rozdział dedykuję mojej kuzynce Karolinie za to, że jak u niej nocuję to oglądamy u niej naszą kochaną Violcię...
------------------------------------------------------------------------------------------
~Martina~

Czego ten tata ode mnie chce? Dobra, kocham go bardzo, ale co go naszło? Pierwsze spotkanie z przyjaciółmi z planu, chyba powinien mi dać spokój! Ale niech mu będzie... rodzina to rodzina. Na pewno ma jakiś poważny powód.
 - Słuchajcie, przepraszam, naprawdę, ale muszę wracać do domu. Nie czekajcie na mnie, dogonię was.
 - Sprawy rodzinne? - nie chciałam im tego mówić, ale przecież wiedziałam, że Mechi zgadnie
 - Tak...
 - Spoko. Na lewno nas dogonisz? - spytał Jorge
 - Taak....
 - Dobra - Lodo musiała chyba to powiedzieć
 - Pojadę autobusem.

W końcu dotarłam do domu.
 - Tato, jaki jest powód, że mi zakłócasz wyjście ze znajomymi?
 - Nie tym tonem Martina - moja mama zawsze jest stanowcza...
 - Co ze szkołą - spytał się niestety mój ojciec
 - Jak to co - nie rozumiem ich
 - Musisz się uczyć
 - Aaa... o to wam chodziło? Nie mogliście później? Chcę guwernantkę.
 - Hmm, zresztą też o tym myśleliśmy...
 - OK. To ja idę.
 - Dobra. - tata był chyba zły...
Wychodziłam i...
 - Przepraszam Tini - słusznie, pomyślałam
 - Też przepraszam tato - chyba wypadałoby?
 - No, a teraz leć, bo nie zdążysz
 - Pa, tato!

~Lodovica~

No co z nią. Poszliśmy bez Tini, ale nie jest tak fajnie. Oni chyba już zapomnieli. Nagle zaczął padać deszcz.
 - Dobra, przecież chyba nie będziemy moknąć. Chodźmy już - Mechi na pewno zapomniała.
 - OK - Jorge widocznie również. - Lodo, choć. Przecież to twoim samochodem przyjechaliśmy. A, Pablo, podwieźć cię?

~Pablo~

 - Yy, nie. Wrócę tak, jak przyjechałem.
 - Lodo, co ty jakaś cicha i zamyślona? - zauważył Jorge
 - Eee, nie, nic - coś kręci.
Pojechali, a ja zostałem. Zacząłem iść na przystanek. Wtedy zaczęło lać jak z cebra. Schowałem się w parku pod drzewem.

~Martina~

《Chwilę przed ulewą》

Wiem, trochę pada, ale taki mamy klimat. Zaraz przestanie.
Jestem w parku. Zaczęło lać. Schowałam się pod najbliższym drzewem.

《Kilka minut później》

Nie no, nie przestanie. Dobra, biegnę na przystanek.
Tuż po zaczęciu biegu noga mi się na kałuży omsknęła. Zaczęłam się przewracać...

~Pablo~

Nagle, po drugiej stronie drzewa zobaczyłem... Martinę! Przewracała się. Złapałem ją.

~Martina~

Nagle ktoś mnie złapał... Pablo?


------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział mi się podoba :) W którym momencie domyśliliście się końca?

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 2 - Jestem Tini

Ten rozdział postanowiłam zadedykować mojej koleżance z klasy, Zuzi, która chyba nawet nie wie o moich blogach, ale kończą mi się pomysły na dedyk :D
------------------------------------------------------------------------------------------

~Martina~

Weszłam na plan filmowy i zobaczyłam tam całą ekipę krzyczącą: Gratulacje Martina!!! 
Chociaż ja jestem Tini, ale oni chyba jeszcze nie wiedzą o tym. No cóż, prędzej czy później musiałabym się odezwać, więc lepiej wcześniej.
 - Jestem Tini. - odparłam tak szybko i cicho, że zupełnie nie przypominało mnie.
 Potem się zaczęliśmy zapoznawać z budynkiem i aktorami. Dostaliśmy również scenariusze i nuty. No więc dowiedziałam się, że jestem najmłodsza z ekipy i, że jest tu tylko sześć młodych aktorek! No i dwie stare. Znaczy starsze! Co ja gadam! No i spotkałam tu Jorge Blanco, tego z High School Musical! Jak mnie kusiło, żeby poprosić o autograf. Tyle, że jesteśmy współpracownikami! No, może kiedy indziej...
I jeszcze troszkę na temat przyjaźni. Ja się zaprzyjaźniłam z Lodovicą Comello, czyli Lodo. Gra Francescę. Z tego co zapamiętałam, moją najlepszą przyjaciółkę. Dopiero, co przyjechała z Włoch. Jutro wybieram się z nią, Mechi, Jorgem i Pablo do parku. A teraz o tych, których wymieniłam. 
Garderobę mam Lodo i Mechi. Jest to dziewczyna, która zawsze wszystko wie! Już przed zapoznaniem nas ze studiem znała cały budynek! No i całą pierwszą część tekstu z sezonu miała wykutą! Ale poza tym jest bardzo miła... niestety gra Ludmiłę, złą postać, czarny charakter i mój największy wróg! Jak to wyjdzie? Nie wiem.
Jorge - jak już zdążyłam się zorientować, grał w HSM. Jako jedyny ma swoją drugą połowę. Jest to Stephie Camarena czy jakoś tak. Od roku 2007. Jest przyjazny, gra Leona. Będziemy wiele razy mieć romantyczne sceny, no i pocałunek!
No i na koniec naszej paczki - Pablo. Gra Tomasa, również adoratora (nie wiem co to znaczy, tak mi się wydaje) Violetty. Niestety tego dobrego, co oznacza, że będą nasze postacie się często kłócić. Jest bardzo przystojny.......... chwila, o czym ja to mówiłam? A no tak, naszej paczki to już koniec, jest jeszcze druga - Clari (Angie), Cande (Cami) i Alba ( Naty).

[Następny dzień]
Dobra, dzisiaj jadę autobusem niestety, nikt mnie nie może podwieźć, do parku. Umówiłam się z Pablo, Mechi, Lodo i Jorge. Był tam już Pablo, powiedział mi, że zawsze, kiedy jest smutny, siedzi na tutejszej polanie. Uwielbiam kiedy on mówi, ten akcent, głos....... no nie znowu odpłynęłam! Moje myśli są głupie!
 - Hejcia, siemcia, witajko! - Lodo wysiadła z samochodu, a za nią Mechi i Jorge - Hej!
 - Cześć - czy mi się wydaje, czy ja i Pablo powiedzieliśmy to jednocześnie.
 - Szczęściuję, że potrzymałyśmy razem garderrrrrrrrobę!!!!! - czy ona wie co mówi?
 - Potrzymałyśmy? - musiałam się spytać o co chodzi.
 - Chodzi jej o "otrzymałyśmy". Jest Włoszką. - wyjaśniła Mechi.
 - A, no tak!
A Pablo i Jorge zaczynają się śmiać, a my na to wrzeszczymy na nich.
Nagle mój telefon zapiszczał. Dostałam krótkiego SMS-a od taty "Musisz szybko wrócić do domu. Czekamy na ciebie"

Rozdział 1 - Aaaaaa..... mamo, jest!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dedykuję ten rozdział Scarlett Walker, pewnie nawet tego nie zobaczy, ale to ona sprawiła, że założyłam pierwszego bloga, a gdyby nie pierwszy, tego też by nie było...
------------------------------------------------------------------------------------------

~Martina~

Obudziło mnie piknięcie. Najpierw myślałam, że to budzik, lecz szybko sobie przypomniałam, że dziś sobota. W takim razie budzik źle działa. Ale sprawdzałam trzy razy, to nie był budzik. Przejrzałam wszystko, cokolwiek wydaje jakiś dźwięk w moim pokoju, znalazłam...... To komputer! Ale, przecież jest 3 w nocy! Otworzyłam maila, i wyskoczyło...... "Zapraszamy szanowną Panią Martinę Alejandrę Stoessel Muzlera do wzięcia udziału w serialu Violetta. Otrzymała Pani główną rolę."
 -Aaaaaaa........ mamo, jest!!!!!!!!!!!!- krzyknęłam. Dopiero późbiej uświadomiłam sobie, która to godzina. Do pokoju zlecieli się wszyscy. Mama, tata, Fran......
 -Tini, co to za powód, że nas budzisz o - mama zerknęła na zegarek - 3 w nocy!!!
 -Taki. - pokazałam im maila.
Potem już nikt w domu nie spał, nawet moje 5 psów, tylko robiliśmy imprezkę.

Kiedy tata mnie podwiózł, uznałam, że spędzę ten dzień dobrze. Kiedy weszłam do studia filmowego...

------------------------------------------------------------------------------------------
Głupi według mnie. Zdecydowanie za krótki. Będą dłuższe. Papa ;D